Sporo ostatnio bywałam – na konferencjach, warsztatach, spotkaniach branżowych. Raczej słuchałam i obserwowałam zaciekawiona tym, co mają do powiedzenia moi koledzy i koleżanki po fachu – koleżanki w przeważającej większości oczywiście – taka branża 🙂

Dużo uwagi poświęca się na takich spotkaniach kwestiom rekrutacyjnym – jak przyciągnąć do organizacji odpowiedniego kandydata, jakich metod użyć, aby zbadać jego kompetencje, jak utrzymać jego zaangażowanie podczas procesu rekrutacji. Nic w tym dziwnego, firmy chcą mieć odpowiednich ludzi, a działy rekrutacji do tego zostały powołane. W większości rozmów, prędzej czy później, pojawia się temat kandydatów, którzy zaproszeni na rozmowę rekrutacyjną zwyczajnie się na niej nie pojawiają. Temat stary jak świat i długi jak rzeka, a jednak nadal aktualny i będący solą w oku rekruterów. Od paru ładnych lat słyszę o tym, że to brak szacunku, jak tak można traktować pracodawców i tak w ogóle to strata czasu. Czy na pewno? Dla mnie taki kandydat, który nie decyduje się przyjść na umówioną rozmowę to zdecydowanie oszczędność czasu – nie chcę spotykać się z kimś, kto nie szanuje mnie i mojego czasu.

Wartości

I tu kłania się kwestia wartości jakie są wyznawane przez pracowników firmy, w której pracujesz i przez Ciebie osobiście. Nawet jeśli nie są one zapisane i powieszone w ramce na ścianie, powinno się je czuć w organizacji. Nadrzędną wartością, taką trochę z meta poziomu, jest szacunek do innego człowieka, niezależnie od tego czy jest kandydatem, koleżanką z działu obok czy panią, która w biurze myje po Tobie kubek. To w jaki sposób traktujesz ludzi odbija się na tym jak inni traktują Ciebie. Myślę, że trochę jesteśmy w rekrutacji na bakier z szacunkiem. Kiedy zależy nam na kandydacie, dzwonimy, pytamy, zapraszamy na spotkanie, a gdy okaże się, że to niewłaściwa osoba, „zapominamy” o tym, żeby przekazać informację zwrotną. Celowo „zapominamy” napisałam w cudzysłowie, ponieważ to nie może być zapominanie. Bo jak to możliwe, żeby większość rekruterów miała problemy z pamięcią? Jak wynika z drugiej edycji badania Candidate Experience* aż 55% kandydatów nigdy nie otrzymuje odpowiedzi, dlaczego nie zostali przyjęci do pracy. Tę przykrą tendencję potwierdza moja praktyka, kandydaci podczas rozmów zazwyczaj proszą o jedno – feedback. Często opowiadają o tym, że nie dostają obiecanych odpowiedzi. Dlaczego więc mają szanować osoby rekrutujące, skoro sami nie są szanowani? Być może w szacunku należy upatrywać problemu nieobecności kandydatów na rozmowach. W idealnym świecie powinno być tak, że szanujemy siebie nawzajem i jeśli kandydat nie przychodzi na spotkanie to okazuje nam brak szacunku, a tym samym nie jest odpowiednim kandydatem dla nas. Tylko czy na pewno my jesteśmy fair?

Czy ja jestem w porządku?

Jako rekruter nie miałam nigdy dużego problemu z tym, że kandydaci nie przychodzili na umówione spotkania, ale oczywiście takie sytuacje się zdarzały. Pierwsza myśl, która pojawiała się w mojej głowie dotyczyła tego czy na pewno przekazałam właściwe informacje kandydatowi. Czy wie do kogo został umówiony, czy godzina spotkania się zgadza i czy nie błądzi w gąszczu okolicznych biurowców. Czasami zapominamy, że kiedy dzwonimy do kandydatów z prośbą o spotkanie, są oni w pracy, mogą czuć się niekomfortowo, sam telefon może ich stresować. Może to spowodować pomyłkę, źle zapisaną datę lub nazwisko rekrutera. Poświęćmy więc chwilę naszego czasu i potwierdźmy spotkanie mailowo, esemesowo, jakkolwiek. Nas kosztuje to czas na przygotowanie szablonu maila i przesłanie go kandydatowi. A dla kandydata to jest właśnie szacunek okazywany jemu, jako człowiekowi.

Słonecznego czwartku Mój Ulubiony Czytelniku!

*Raport eRecruitment Solutions „Źle potraktowany kandydat to utracony klient”

Udostępnij:
Autor wpisu: Ula Zając-Pałdyna
Założycielka HR na obcasach, właścicielka agencji doradztwa personalnego, prawniczka pisząca doktorat z zarządzania.