Ważniejsze od tego jak zaczynasz jest to jak kończysz!
Chyba każdy z nas zna to powiedzenie, prawda? Politycy, sportowcy, artyści mocno biorą sobie ten cytat do serca i często przywiązują dużą wagę do tego, aby zakończyć swoją karierę w odpowiednim momencie. Skrupulatnie wybierają taki etap swojej kariery, aby być dobrze zapamiętanym i żeby wśród odbiorców ich działań pozostały przyjemne wrażenia. W pracy takie podejście nie zawsze ma swoje odzwierciedlenie. Kiedy żegnamy się z pracą, pracodawcą czy pracownikiem często nieodwracalnie zamykamy za sobą drzwi. Dlaczego tak się dzieje?
Zwolnienie to nic przyjemnego!
Jeśli kiedykolwiek byłeś/-aś uczestnikiem rozmowy rozstaniowej zapewne wiesz, że sama w sobie nie jest przyjemna. Jeśli pracodawca zaskakuje swojego pracownika decyzją o rozstaniu, podczas rozmowy mogą pojawić się różne emocje. Gniew, złość, niedowierzanie, płacz.. Jest to trudny moment zarówno dla pracownika, który przeżywa koniec pewnego etapu w swoim życiu oraz przełożonego, który jest zobowiązany dopełnić kwestii formalnych oraz zachować zimną krew. Inna sytuacja jest wtedy, gdy czujemy po kościach, że przełożony będzie chciał się z nami rozstać lub wcześniej komunikował taką ewentualność. Niezależnie od tego czy można się było spodziewać takiej decyzji pracodawcy czy też nie, chyba nikt nie jest się w stanie przygotować na to, że zostanie zwolniony. Sama sytuacja jest niestandardowa, trudna i stresująca. Jednak to jak zachowujemy się podczas procesu rozstania z pracodawcą implikuje różne konsekwencje.
Dobre relacje z byłym przełożonym?
Jako HR-owiec spotkałam się z różnymi reakcjami osób zwalnianych. Były trudne rozmowy, przerażenie, zaskoczenie, gniew i wzburzenie. Były też sytuacje, w których osoby zwalniane nie pokazywały po sobie żadnych emocji i ze spokojem przyjmowały zastaną sytuację. Niezależnie jednak od tego jak przebiega rozmowa rozstaniowa, która z założenia jest niestandardowa, warto po jej zakończeniu i upływie pewnego czasu przystanąć na chwilę i zastanowić się nad odpowiednim ułożeniem stosunków z byłym pracodawcą. Brzmi zaskakująco? Być może na początku owszem, jednak po opadnięciu emocji dobre relacje z firmą, w której pracowaliśmy na pewno się przydadzą. W końcu do byłego przełożonego będziemy przekierowywać osoby chcące sprawdzić nasze referencje, to on będzie mógł wypowiedzieć się na temat tego co w nas cenił i które kompetencje ocenia wysoko. Odchodząc z firmy warto pamiętać, że kończy się pewien etap w naszym życiu, a kolejny rozpocznie się za chwilę. To, że być może nie dogadywaliśmy się z przełożonym wcale nie oznacza, że nie jesteśmy dobrymi pracownikami. Sama wielokrotnie byłam świadkiem sytuacji, w której to przełożony polecał do pracy osobę, z którą sam się rozstał, warto więc nie zatrzaskiwać za sobą drzwi i być otwartym na nowe, czasami zaskakujące możliwości.
To zawsze działa w obie strony!
Kiedy tak sobie rozmawiamy o dobrych relacjach z byłym przełożonym oraz firmą nie mogę pominąć milczeniem drugiej strony i jej postępowania. Nie tylko my wystawiamy sobie świadectwo odchodząc z firmy, ale robi to także pracodawca. To w jaki sposób jesteśmy traktowani w tym specyficznym momencie zaważy na naszym postrzeganiu firmy jako pracodawcy. Jeśli zostaniemy potraktowani jak wrogowie, firma nie będzie mogła liczyć na naszą przychylność i dobre słowo po zakończeniu współpracy. Przyznam, że dziwią mnie sytuacje, w których jednego dnia pijemy z pracownikiem kawę i rozmawiamy na różne tematy, a kolejnego odprowadzamy go w towarzystwie ochrony do wyjścia. Oczywiście możemy to zrobić jako pracodawcy, ale po co? Co nam da pokazanie siły? Na pewno więcej szkód niż pożytku. Źle potraktowany i skrzywdzony sposobem pożegnania pracownik może zaszkodzić nie tylko nam, ale też ujawnić ogromną rysę na wizerunku organizacji, którą reprezentujemy. Musimy pamiętać, że my też jesteśmy pracownikami, dziś pracujemy tu, jutro możemy znaleźć się gdzieś indziej i może okazać się, że będzie nam trudno spojrzeć w oczy osobie, którą niewłaściwie potraktowaliśmy w momencie rozstania.
Trzy oddechy i do dzieła!
Niekiedy okazuje się, że rozstanie z pracodawcą, także to zainicjowane przez niego, było najlepszym co mogło nas spotkać. Ale zanim do tego dojdziemy, zastanówmy się w jaki sposób wykorzystać wiedzę, umiejętności i kontakty, które zdobyliśmy podczas pracy w byłej już firmie. To dobry moment, aby zadać sobie pytanie czy to co robimy jest odpowiednie dla nas, a może to czas na spróbowanie swoich sił w branży lub roli o jakiej zawsze marzyliśmy?
Jestem ciekawa czy znajdzie się ktoś odważny, kto podzieli się ze mną swoimi doświadczeniami dotyczącymi rozstania z pracodawcą lub pracownikiem.
Dobrego dnia, Mój Ulubiony Czytelniku!
Uwazam, iz warto dodac tutaj również przypadek, gdy pracownik z wlasnej woli rozstaje się z pracodawca. Sama mam doswiadczenie w HR, ktore pokazalo mi sytuacje, w ktorych pracownik po zlozeniu wypowiedzenia czul, ze nie musi już dbac o wlasny performance, tymczasem warto zostawic po sobie czyste konto i pozamykane sprawy. A co do wlasnych doswiadczen, wlasnie jestem w trakcie rozstania z pracodawca, poniekad z wlasnej woli, poniekad z woli pracodawcy. Zdecydowalam, ze nie wroce do pracy po urlopie macierzynskim, gdyz wolalabym by byla to praca w niepelnym wymiarze godzin, tymczasem pol etatu nie jest satysfakcjonujace dla mojego pracodawcy. Ze wzgledu, iz bardzo cenie sobie bylego pracodawce, a sama po prostu postawilam na inne priorytety, postanowilam pojsc na reke i zawrzemy porozumienie stron, by zwolnic moj etat. Warto byc fair i dbac o wlasna marke, wiem, ze los się kiedys odplaci:)
Sylwia, dziękuję za Twój komentarz! Zgadzam się, że warto być fair w każdej sytuacji. Fajnie, że podałaś przykład z odchodzącym pracownikiem, bo rzeczywiście to też sytuacja, w której niektórzy zapominają, że warto pozostawić po sobie dobre wrażenie. Trzymam kciuki za znalezienie miejsca, w którym będziesz mogła się spełniać zawodowo i łączyć to z opieką nad dzieckiem. Serdeczności!
W moim przypadku, ja podjęłam decyzję o odejściu z pracy. Relacje z moim przełożonym są wręcz przyjacielskie. Rozstanie z obecną firmą nie ma wpływu na złe warunki personalne, wynikiem pandemii jest zmniejszenie etatu i brak możliwości awansu w obecnej sytuacji.
Zgadzam się z Sylwią, w tym wpisie brakuje mi opisu sytuacji gdy to pracodawca „jest zaskakiwany” przez pracownika. Jasnym jest, że nie może on zatrzymać pracownika gdy ten chce piąć się w górę ale gdzie indziej, ale znam sytuację w której kolega zwlekał z wypowiedzeniem umowy w strachu przed furią szefa. To też nie jest standardowa sytuacja i niestandardowa rozmowa.
Ja do tej pory pozytywnie wspominam moje rezygnacje, po pierwszej wyszłam z pracy z pudełkiem swoich rzeczy i gigantycznym uśmiechem bo szef uścisnął mi na koniec dłoń i pożyczył jeszcze więcej sukcesów w przyszłości 🙂
Alicja, dziękuję za Twój komentarz. Niezależnie od tego kto jest zaskakiwany powinno się zadbać o rozstanie z klasą.
Serdeczności!
A ze mną po kilku latach (wzorcowej) – jak twierdzą koleżanki i koledzy – współpracy na b2b, pracodawca rozstał się bez przysłowiowego kwiatka i czekoladek, bez normalnego porządnego uścisku ręki, bez… wypłacenia mi kilkunastu tysięcy złotych wynagrodzenia (obecny komunikat: „wiesz jak jest, nie wiemy, kiedy zapłacimy”). Dostałam też na odchodne ogromnego focha (w podtekście „zdradziłaś firmę, zostawiając ją w trudnym momencie”). Po takim doświadczeniu cały mój etos pracy zachwiał się w posadach. Wisienką na torcie była propozycja nieuczciwej, fikcyjnej umowy, którą miałabym podpisać, żeby nie musieć od razu płacić podatku od zarobionych pieniędzy (w praktyce byłoby to, korzystne dla pracodawcy odroczenie spłaty). Odmówiłam oczywiście. Jest wiele sposobów, na które można człowiekowi dać w twarz.
Zgodzę się z Wami, że sposób zakończenia współpracy świadczy o kulturze i profesjonalizmie pracownika, jak również pracodawcy. Jednak czasami pomimo chęci rozstania się w zgodzie , bez wzajemnego żalu, życząc sobie samych sukcesów w dalszej pracy, rzeczywistość częstuje nas gorzkim niesmakiem, który potrafi się czasami także odbijać w procesach rekrutacyjnych.
I tu z góry przepraszam, za obszerne, ale wg mnie istotne wyjaśnienia.
Aby nie być jednostronna w swoich rozważaniach podam przykłady konfliktów, zainicjowanych przez jedną z obu stron stosunku pracy. Zazwyczaj niezależnie kto jest winowajcą konfliktu, jego skutek polega na:
1. natychmiastowym rozwiązaniu umowy przez jedną ze stron, bez zachowania okresu wypowiedzenia,;
2. skoro w tym konflikcie jest winowajca, to jest również ofiara tego sporu/sytuacji,
często z konkretnymi (prawnymi, określonymi paragrafami) zarzutami wobec drugiej strony lub
3. występujący jako „mniejsze zło”, przez obopólne zawarte porozumienie o zakończeniu współpracy.
W moim przypadku, to nie koniec współpracy z EKSpracodawcą stanowi pole do rozważań, gdyż jest ono jasne:
*stanprawny, który widnieje w świadectwie pracy to moje rozwiązanie umowy bez zachowania okresu wypowiedzenia, z winy pracodawcy czego przyczyną był niejeden paragr. KP.
* stan faktyczny to nowa polityka nowego szefa a z nią nowe możliwości dla starej kadry:, tj jej całkowite poddaństwo i zniewolenia lub wymuszenia na niej odejścia i tu stosowanie mobbingu, w tym publiczne upokarzanie, szkalowanie opinii, czego efektem była próba walki z oprawcą, załamanie nerwowe i ucieczka poprzez złożenie natychmiastowego rozw. umowy. (bez dalszych pozwów i sądów, na które nie mam siły ani pieniędzy)
JEDNAK:
idąc wy ślad za złotą zasadą, iż o byłych partnerach mówimy dobrze lub wcale, słusznym wydaje się poszanowanie wizerunku swojego byłego pracodawcy – robiąc mu darmowy dobry PR, przy okazji ogrzewając się wciąż w jego blasku, lub w sposób milczący, jednocześnie zagryzając język, by powstrzymać się od wyrażenia swojej szczerej opinii na jego temat.
Dlatego to nie okoliczności zakończenia relacji ze starym szefem mnie nurtują, a ASPOSÓB i WERSJA ZDARZEN, jaką POWINNAM PRZEDSTAWIĆ odpowiadając na powracające wciąż, niczym bumerang, moje „ulubione” pytanie na rozmowach kwalifikacyjnych: dlacego rozstałam się z poprzednim pracodawcą i co było tego powodem….
Testowałam już wersje w 3 stopniowej skali odwzorowania wersji opowiadanej z faktyczną:
1. tu rekruter zadał mi pytanie o powód rozstania z pracodawcą, gdyż chciał wiedzieć czy i potencjalny pracodawca sprosta moim wymogom. Odpowiedz była dyplomatyczna, gdyż powiedziałam, że jeżeli w ich firmie panuje miła i przyjemna atmosfera, gdzie można liczyć na wzajemną pomoc, podejmowanie dyskusji w problemowych sprawach, a w przypadku różnicy zdań chęć wysłuchania argumentów drugiej strony – to firma i pracodawca stanowią realia, gdzie z pewnością się odnajdę;
2. wersja winiła różnice w poglądach moich i pracodawcy co do polityki firmy, z którymi sie nie zgadzałam, a z uwagi na to że zawierały kwestie bezprawne, nie widziałam możliwości dalszej współpracy
3 wers a wprost mówiła o łamaniu prawa przez pracodawcę i wymuszaniu takich działań na mnie, co z uwagi na mój sprzeciw skutkowało mobbingiem, co stanowiło przyczynę rozw. umowy.
Trudno określić która wersja w jakim stopniu wpłynęła na wynik rozmowy kwalifikacyjnej, gdyżdwie pierwsze zakończyły się podziękowaniem za udział w rozmowie i zatrudnieniu innego kandydata.
A w trzecim, co chyba rzadko się zdarza, mój oprawca okazał się wrogiem mojego potencjalnego pracodawcy… – a zatem można stwierdzić że wypowiadając się szczerze o BYŁYM pracodawcy, wykazałam się szczerością, gdyz rekuterr znając go, mógłby stracić do mnie zaufanie. Oferty pracy nie przyjęłam, czego nieoficjlnym powodem była możliwość toczenia kolejnych wojen z byłym pracodawcą…
Aż bję się kolejnych rozm i pytań… a niestety pomimo stosunkowo krótkiego okresu współpracy z byłym ,ale ówcześnie nowoprzyjętym pracodawcą, staż w tej firmie stanowi filary i fundamenty mojego doświadczenia zawodowego, więc pominąc go nie mogę….
Liczę ogromnie na wasze wsparcie i rady co robić, a przede wszystkim JAK ODPOWIADAC?
Kamila, dziękujemy za komentarz i przepraszamy za opóźnienie w odpowiedzi.
Kwestia mówienia o byłych pracodawcach jest złożona, dlatego, że po drugiej stronie możemy spotkać osoby o różnym podejściu do tego tematu. Gdybym miała Ci coś poradzić, na pewno sama odpowiadałabym zgodnie ze swoim sumieniem, a jednocześnie starałabym się wyczuć swojego rozmówcę podczas rozmowy, aby wiedzieć mniej więcej, na ile powinnam sobie pozwolić.
Kiedy sama słyszę od kandydatów negatywne opinie o byłym pracodawcy, staram się zorientować, czy kandydat skupia się tylko i wyłącznie na negatywach, obraża byłego pracodawcę, czy jednak podaje konkretne argumenty i poddaje je ocenie.
Dlatego też ja osobiście zachęcam do mówienia o prawdziwych powodach rozstania z pracodawcami, jednak polecam przy okazji, aby nie skupiać się na tym podczas całej rozmowy.
Trzymam kciuki za powodzenie podczas rozmów i pozdrawiam serdecznie 🙂
Ula