Wyobraź sobie sytuację: kandydat szuka pracy, prowadził albo prowadzi działalność gospodarczą, ale chce wrócić do pracy w ramach etatu. Przygotowuje skrupulatnie swoje CV, analizuje oferty pracy, wysyła aplikacje, nawet dopasowuje je do konkretnego ogłoszenia i jego treści. Czeka na telefon, feedback mailowy i nic. Nikt nie dzwoni, nikt nie odpisuje, jego aplikacje jakby giną w otchłani. Wysyła kolejne i dalej nic. Myśli sobie: o co chodzi, przecież moje CV wpisuje się w profil kandydata, którego poszukuje pracodawca..

Relacja kandydat-pracodawca

Jak zapewne wiecie, dość często spotykam się z kandydatami, studentami i opowiadam im o tym, jak wygląda rekrutacja od kuchni. Podpowiadam, w jaki sposób stworzyć swoje CV, jakich informacji unikać, a co powinno być w nim zawarte. Opowiadam o tym, na podstawie jakich kryteriów dokonuje się selekcji kandydatów, namawiam do dokładnego analizowania ofert pracy. Podkreślam, że zarówno ja, jak i moi znajomi rekruterzy dbamy o doświadczenia kandydatów, traktujemy ich jak partnerów. Zawsze podkreślam partnerstwo w relacji kandydat-pracodawca i jestem przekonana, że tylko takie podejście gwarantuje świadomą decyzję kandydata o tym, że chce pracować dla danej organizacji oraz przemyślaną decyzję pracodawcy, że dany kandydat idealnie sprawdzi się i w firmie i w swojej roli. Ja w to naprawdę wierzę i przekonuję swoich klientów, że tak powinna wyglądać relacja z kandydatami.Gdyby kandydat z góry trafił na moją ofertę pracy, dostałby zwrotkę, jakikolwiek feedback i tak też zdarzyłoby się, gdyby zaaplikował na oferty moich klientów czy znanych mi rekruterów. W mailu miałby kontakt, mógłby zapytać o powód odrzucenia, jeśli już go nie otrzymał. Ale jednak mamy tu do czynienia z kandydatem, który nie trafił na naszą ofertę pracy, a na oferty pracodawców, których ostatnio spotkałam na jednym z forów internetowych. I nie dziwi mnie, że zwątpił w swoje możliwości.

Własna działalność gospodarcza w CV

Wyobraź sobie, że masz w puli aplikacji kandydata, który prowadzi albo prowadził własną działalność gospodarczą. Profilowo pasuje do kandydata, którego szukasz.

Możesz jednak pomyśleć sobie:

Hmm, prowadzi działalność i szuka pracy? Pewnie mu nie idzie, najwidoczniej nie jest tak dobry..

Albo: na pewno będzie miał problem z podporządkowaniem się, był sobie sterem, żeglarzem i okrętem, a teraz ma słuchać poleceń przełożonego? To się nie uda!

Dziewczyna na pewno chce zajść w ciążę i szuka zatrudnienia. O, nie! Nie mogę na to pozwolić!

To wszystko, to są nasze osobiste przekonania, które często mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Spróbuj wykonać ćwiczenie: analizując CV nie patrzysz na firmy, formy zatrudnienia/ współpracy, a skupiasz się na samym doświadczeniu, obowiązkach, umiejętnościach. Trochę inaczej patrzysz, prawda? A teraz dodaj do tego umiejętność samoorganizacji, radzenia sobie z samodzielnym prowadzeniem firmy, terminowością, itd. No mamy idealnego kandydata! Wyrzuć na chwilę swoje przekonania i spróbuj dać szansę osobom, które na pierwszy rzut oka nie pasują do Twoich przekonań.

Partner czy nie?

Wróćmy teraz do dyskusji na forum, która, moim zdaniem, obnażyła to, o czym często się nie mówi wprost. U wielu pracodawców nie możemy mówić o jakimkolwiek partnerstwie i komentarze, które przeczytałam w odniesieniu do kandydatów prowadzących WDG są tego najlepszym przykładem. Przytoczę więc trochę z nich. 

 Osoby wypowiadające się na wspomnianym forum mówiły wprost, że „wyrzucają aplikacje osób z WDG”, a więc nawet nie biorą takich kandydatur pod uwagę w procesie ze względu na to, że kandydaci Ci:

W sposób nieuzasadniony są zbyt pewni siebie

Stawiają opór przy wyzysku

Są mało subordynowani

Nie angażują się

Nie grają zespołowo

Nie potrafią się podporządkować

Mogą stworzyć konkurencję dla pracodawcy

Nie będą w stanie w 100% poświęcić się pracy

Szukają etatu wyłącznie z myślą o planowanym rodzicielstwie

Mają złą mentalność

Nie są posłuszni

Ich punkt spojrzenia będzie z wysokiego C

Nie mają mentalności pracownika

Chcą podebrać klientów

Chcą zaoszczędzić na ZUS-ie

Nie mają mentalności pracownika, czyli osoby, która boi się zmian i z własnej woli rzadziej decyduje się na zmianę pracy.

Kiedy przeanalizowałam sobie całą toczącą się dyskusję doszłam do wniosku, że wielu pracodawców nie dorosło jeszcze do tego, że to ludzie stoją za sukcesem firmy. Nie rozumieją partnerstwa w relacji pracownik-firma. Bo dla nich pracownik powinien być posłuszny i nie wychylać się za bardzo. Bo jeśli ktoś chce u nich pracować, to na pewno kryją się za tym niecne zamiary. I z jednej strony jest to dołujące, bo ja sama staram się pokazywać kompletnie inną stronę rekrutacji, a z drugiej strony myślę sobie, że jest to ogromna szansa dla firm, które mają fajne podejście do kandydatów i pracowników. Które ich nie szufladkują, nie przypisują ukrytych zamiarów.

Każdy z nas ma swoje osobiste filtry, które gromadzimy przez lata. Wielokrotnie w swojej pracy przekonałam się, że te przekonania nie są pomocne, a drugie wrażenie może kompletnie odmienić zdanie na temat kandydata. Jeśli mówimy publicznie i wprost, że odrzucamy kandydatów ze względu na WDG czy inne (mocno osobiste) przekonania wystawiamy sobie świadectwo, ale też niestety innym osobom rekrutującym i pracodawcom. Kandydaci i tak bardzo często mają kiepskie zdanie o nas – osobach rekrutujących, a tego typu dyskusje utwierdzają ich w przekonaniu, że z HR-em nie warto rozmawiać. Pamiętajmy również o tym, że tego typu kryteria są dyskryminujące i możemy narazić się nie tylko na gniew kandydata, ale też na konsekwencje prawne.

Udostępnij:
Autor wpisu: Ula Zając-Pałdyna
Założycielka HR na obcasach, właścicielka agencji doradztwa personalnego, prawniczka pisząca doktorat z zarządzania.