Kilka dni temu podczas konferencji Kurs na HR, która odbyła się w Poznaniu miałam okazję mówić o emocjonalnym wymiarze EVP. Nie byłabym sobą, gdybym nie podzieliła się tym tematem z Wami, moi czytelnicy.
Kilka dni temu podczas konferencji Kurs na HR, która odbyła się w Poznaniu miałam okazję mówić o emocjonalnym wymiarze EVP. Nie byłabym sobą, gdybym nie podzieliła się tym tematem z Wami, moi czytelnicy.
W którymś z postów pisałam, że uwielbiam czytać. Tak było od kiedy pamiętam. Od dziecka czytałam wieczorami i nocą, a gdy moja mama gasiła światło, wkładałam sobie lampkę pod kołdrę i ledwie oddychając pochłaniałam fragmenty, które nie pozwalały mi spokojnie zasnąć. Dziś na czytanie nie mam już tyle czasu co kiedyś, a kiedy sięgam po książkę jest to zazwyczaj lektura dla mojego synka, albo coś z zakresu HR. Pinokia i Małego księcia chyba nie muszę Wam rekomendować, ale chętnie raz na jakiś czas będę polecała literaturę branżową, która mnie zainteresowała.
Wielu pracodawców marzy o tym, aby stać się pożądaną marką na rynku pracy, są też tacy, którzy swoje marzenia przekuwają w rzeczywistość. Tylko czy jest się o co bić? Czy termin employer branding to coś więcej niż tylko ładnie brzmiący frazes? A może powinniśmy porzucić gadanie o HR-ach i skupić się na robieniu biznesu?
O marce rekrutera mówi i pisze się ostatnio naprawdę sporo. I bardzo dobrze! Jest to istotny temat, bo od tego jak postrzegany jest rekruter na rynku zależy powodzenie procesu rekrutacji u danego pracodawcy. Tak, wiem – nie tylko od tego 🙂 Pokusiłabym się jednak o stwierdzenie, że marka rekrutera jest jedną z głównych przesłanek determinujących sukces w rekrutacji. W końcu to rekruter stanowi pierwszy i niekiedy jedyny kontakt kandydata z organizacją. Dlatego tak ważne jest pozostawienie po sobie pozytywnego wrażenia.

Cześć! Nazywam się Ula i od 2016 roku tworzę HR na obcasach.
Jestem prawniczką zakochaną w ludziach. Najwięcej radości czerpię z rozmów z innymi i pisania.

