Kilka dni temu miałam ogromną przyjemność stanąć na sali szkoleniowej. Ale nie tej wirtualnej, do której przyzwyczaiłam się na przestrzeni ostatnich miesięcy.. Na zaproszenie No Fluff Jobs wsiadłam w pociąg do Gdańska i na chwilę znowu założyłam szpilki i garnitur (specjalnie zresztą do tego celu zakupiony) 🙂 Warsztaty, które prowadziłam były krótkie i po ich zakończeniu czułam niedosyt. Temat moich warsztatów i całego wydarzenia dotyczył transparentności, a ja siedząc w pociągu powrotnym miałam poczucie, że nie powiedziałam o jednym istotnym case study. I chyba dobrze się stało, bo dzięki temu artykułowi moje przemyślenia trafią do szerszego grona.

O co konkretnie chodzi?

Dziś chcę Wam opowiedzieć o marce, która kilka dni temu zelektryzowała internet. Spadiora jest firmą założoną przez małżeństwo Marty i Janka, twórców bardzo popularnego bloga SuperStyler oraz kanału na Instagramie obserwowanego przez ponad 150 tys. osób. Spadiora sprzedaje apaszki, poszetki, bieliznę nocną. Można by rzec – firma jakich wiele. Wyrosła na instagramowej społeczności i pięknie się dzięki niej rozwija. Ja osobiście lubię obserwować biznesy, które swoją przewagę opierają o społeczność zgromadzoną w social mediach. Ale dziś nie o tym. Obserwuję SuperStylerów od wielu lat, Spadiorę od momentu, od kiedy powstała. Cenię ich za bezpośrednią komunikację, nawet jeśli nie w 100% podzielam ich zdanie. Spadiora też taka jest – do swoich produktów stara się przemycić myśl przewodnią, zaangażowanie społeczne. I dzięki temu możemy kupić apaszkę, która nawiązuje do tematu samoakceptacji kobiet, wsparcia między podziałami czy też nazywa się cipka i dzięki temu normalizuje to nieczęsto wypowiadane słowo. 

Rabat za szczepienie

Kilka dni temu o marce Spadiora zrobiło się głośno. Właściciele postanowili bowiem zaproponować swoim klientom możliwość uzyskania rabatu w zamian za okazanie dowodu szczepienia przeciw COVID-19. Rabat wynosi 15%, a musicie wiedzieć, że produkty marki nie należą do najtańszych. Z jednej więc strony dla niektórych osób propozycja marki okazała się niezłą gratką, ale byli też tacy, którzy zaczęli wieszać psy na Spadiorze. No bo jak to? Przecież to jest segregacja ludzi, a każdy ma prawo decydować o tym, czy się zaszczepi, czy też nie. Ja sama, kiedy pierwszy raz zobaczyłam komunikację marki miałam mieszane odczucia. Prześledziłam jednak cały komunikat i stwierdziłam, że w sumie nie mam się do czego przyczepić, nawet choćbym bardzo chciała. 

Tu możecie zobaczyć, jak marka zakomunikowała swój pomysł:

Case Spadiory

Spadiora postanowiła w swoim komunikacie na jasne wytłumaczenie, skąd wynika taka, a nie inna decyzja. Zresztą właściciele marki od kiedy pamiętam wszem wobec komunikują, że są zwolennikami szczepień, także teraz podczas pandemii koronawirusa. Jest więc to bardzo spójne zarówno z właścicielami, jak i samą marką, która (przypomnę) opiera swoją przewagę na społeczności zgromadzonej w social mediach. Nie mam tu zgrzytu, bo kiedy myślę o marce Spadiora, jej komunikacji, wszystko jest dla mnie bardzo spójne. Poza tym przy okazji komunikowania rabatu za szczepienie, Spadiora pokazała jak fajne rzeczy robi w swojej firmie. Pracownice mogą skorzystać z urlopu menstruacyjnego oraz funkcjonuje rzeczywisty czterodniowy tydzień pracy. Ale wiecie, nie taki, że przez cztery dni pracujemy po 10 godzin, a w piątek mamy wolne. Załoga Spadiory pracuje po 32 godziny tygodniowo, a utrzymuje pensje pełnoetatowe. I ta całość mi się spina – jest to kobieca firma, więc urlop menstruacyjny (podobnie, jak w przypadku firmy PLNY LALA) jest bardzo na miejscu. Gdybyśmy wprowadzili go w firmie pełnej programistów, nie spełniłby swojego celu. Wierze jednak, że w firmach typowo kobiecych, jest to świetne rozwiązanie. Kiedy pisałam jakiś czas temu o urlopie menstruacyjnym, dostałam wiele wiadomości w stylu: „jak kobiety mają być równo traktowane, skoro chodzą na urlopy menstruacyjne”? I dziś, z perspektywy kobiety i mamy wiem, że kobiety po prostu w biznesie mają trudniej. Szczególnie te, które decydują się na macierzyństwo. Bo to my korzystamy z urlopów macierzyńskich, wychowawczych. To my częściej niż mężczyźni idziemy na L4, kiedy choruje nasze dziecko. Tak został świat skonstruowany i możemy być na to złe, a możemy też wykorzystać ten czas i to doświadczenie na swój sposób. Mnie osobiście bardzo cieszą tego typu rozwiązania, jak urlop menstruacyjny, bo wiem, że pracodawca, który stoi za tego typu pomysłem dostosowuje benefity do potrzeb swoich ludzi, w tym przypadku kobiet. Oczywiście łatwiej jest wprowadzić owocowe środy i abonamenty na siłownię – mamy sprawę załatwioną i dodatkowo nie narażamy się jako pracodawca na krytykę.

Czego uczy nas case Spadiory?

Ale czy o to chodzi w budowaniu marki, także marki pracodawcy? Żeby być zachowawczym, nie wychylać się i starać się nie narazić opinii? Przewagą mniejszych marek jest właśnie to, że mogą sobie pozwolić na niestandardowe rozwiązania i bardzo mnie to cieszy. Bo my możemy się od nich czegoś nauczyć, zainspirować się czymś. To, co kompletnie mi nie odpowiada w tego typu sytuacjach, to hejt i wylewanie pomyj na markę, która jest inna, a przez to jakaś. Wiem, że szczepienia i pandemia elektryzują opinię publiczną, a w tym także pracowników. Mamy różne zdania, przekonania, wiedzę. Brakuje nam jednak otwartości na inność, na inne przekonania aniżeli nasze. Widzę (niestety) tendencję do obśmiewania firm, ludzi, którzy mają odwagę myśleć inaczej i robić inaczej. Podobnie zresztą stało się ze Spadiorą – spadł na nią olbrzymi hejt, profile firmy zostały zasypane negatywnymi opiniami o produktach oraz obsłudze od osób, które nigdy nie kupiły absolutnie żadnego produktu firmy. A stało się to zaraz po ogłoszeniu rabatu za szczepienie. Pamiętam, że podobna sytuacja miała miejsce, gdy część marek zaangażowała się w strajk kobiet – również zostały zbojkotowane przez część klientów. Wczoraj na moim Instagramie pojawiła się informacja, że Der Elefant jako pierwsza restauracja w Polsce od 1 października będzie otwarta wyłącznie dla zaszczepionych osób. Czy powinniśmy się na to obrażać? Jeśli się nie zgadzamy z tą polityką, możemy iść zjeść gdzieś indziej. Mnie taka sytuacja spotkała niedawno w Wiedniu – nie mogłam wejść do kawiarni, bo zapomniałam paszportu covidowego, a nie działała mi aplikacja na telefonie. Czy poczułam, że ktoś ogranicza mi wolność? Nie, poszłam do knajpki obok. Podobnie jest w kwestii wyboru pracodawcy – nie odpowiadają Ci wartości firmy, możesz wybrać inną. Wiem, że jednym tekstem nie zmienię świata, ale życzyłabym sobie, żebyśmy z większą życzliwością i otwartością patrzyli na innych. Uważam, że Spadiora jest przykładem na bardzo konsekwentne budowanie marki opartej na wartościach i przekonaniach. I sporo możemy się dziś od niej nauczyć. Trzymam za Was kciuki i dziękuję za dawanie przykładu innym!

Jestem bardzo ciekawa Waszej opinii w temacie, który dziś poruszyłam. Dajcie koniecznie znać w komentarzu albo w moich mediach społecznościowych!

Udostępnij:
Autor wpisu: Ula Zając-Pałdyna
Założycielka HR na obcasach, właścicielka agencji doradztwa personalnego, prawniczka pisząca doktorat z zarządzania.