List najwyższej wagi ;)
Dziś piszę dla Ciebie, Mój Ulubiony Czytelniku, siedząc w pięknej scenerii jednej z włoskich plaż. Jest to dość osobliwy widok, bo jestem, zdaje się, jedyną osobą w okolicy, która na wakacje zabrała ze sobą komputer. Są wokół mnie dzieci z tabletami i smartfonami, ale nie zauważyłam dorosłego Włocha, który na wakacjach nadrabia zaległości w pracy. Przez chwilę przemknęło mi nawet przez myśl czy nie zostawić laptopa w domu, ale przecież od pasji nie robi się urlopu, a tym właśnie jest dla mnie pisanie dla Ciebie.
Pisać, nie pisać?
Ostatnio sporo osób pyta mnie o list motywacyjny – pisać, nie pisać? Czy czytają go rekruterzy? Jeśli jest wymagany przez pracodawcę, to czy jego brak dyskwalifikuje kandydata? Rekruterzy też kilkakrotnie pytali mnie o to czy wymagam listu motywacyjnego. I chyba nie ma jednej odpowiedzi, jak to zwykle w HR-owym świecie bywa, bo to wszystko zależy.
O co tyle krzyku?
Jak sama nazwa wskazuje, list, który kierujemy do pracodawcy ma wskazywać naszą motywację do podjęcia pracy w danej firmie. Nie mylmy listu z podaniem o przyjęcie do pracy, które jest dokumentem formalnym wymaganym w pewnych instytucjach. List powinien zatem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego chcemy pracować właśnie w tej, a nie innej organizacji, pokazywać naszą motywację do podjęcia pracy. Dla osoby rekrutującej list powinien być dodatkowym elementem do oceny i jednym z kryteriów selekcji. Nie każdemu chce się taki list pisać, a jego jakość i forma często pozostawiają wiele do życzenia. A dzieje się tak, jeśli w liście kandydat powiela informacje zawarte w cv, tylko w formie opisowej i wtedy list nie wnosi żadnej wartości. Niestety, biorąc pod uwagę ilość rozsyłanych przez osoby poszukujące pracy aplikacji, często listy motywacyjne zawierają błędy, są nieprawidłowo zaadresowane i generalnie przynoszą więcej szkody niż pożytku. Czy zatem jest sens pisać listy motywacyjne i wymagać ich od kandydatów?
List? Nie, dziękuję.
Ja już dosyć dawno podjęłam decyzję o tym, że nie wymagam listu motywacyjnego od swoich kandydatów. Moja decyzja wynika z faktu, że szanuję swój i ich czas. Zaobserwowałam u siebie, że podczas selekcji aplikacji zaglądam do listu z obowiązku, tylko po to, żeby odhaczyć ten temat. Nie potrzebuję informacji zawartych w liście, bo zazwyczaj znajduję je w cv lub w formularzu rekrutacyjnym. Jeśli mam jakieś wątpliwości, wolę zadzwonić do kandydata i rozwiać je podczas rozmowy. Jeśli chcę zaangażować kandydata przed rozmową, proszę go o wykonanie zadania domowego, ale o list nie proszę. Bo nie chcę otrzymywać dokumentu, na który być może nie znajdę czasu, a na pewno nie przeczytam listu kandydata, który na podstawie cv nie kwalifikuje się do rekrutacji. W związku z moją decyzją spotkała mnie ostatnio dość zabawna sytuacja, kiedy to kandydat podczas jednej z rozmów rekrutacyjnych wręcz oburzył się, że nie przeczytałam jego listu motywacyjnego. Podczas spotkania parokrotnie powtórzył, że gdybym pokusiła się o przeczytanie listu, nie musiałabym zadawać mu tego czy innego pytania. Nie rozumiał mojej argumentacji oraz tego, że ja wolę w danym temacie porozmawiać, aniżeli przeczytać to w poprawnie sformułowanym dokumencie. Mój niezadowolony kandydat nie zmienił mojego stanowiska, jednak dobitnie pokazał mi, że kandydat przesyłający dokumenty aplikacyjne wymaga, aby przynajmniej się z nimi zapoznać. Dlatego, jeśli wymagasz listu motywacyjnego lub innego dokumentu od kandydata, powinieneś (powinnaś) go przeczytać. Jeśli listu motywacyjnego wymaga Twój klient – wewnętrzny lub zewnętrzny, zapytaj go w jakim celu go oczekuje, być może wystarczy sam formularz rekrutacyjny, albo prośba o taki lub inny dokument skierowana do wyselekcjonowanych kandydatów.
Co zamiast listu?
W listach motywacyjnych chyba najbardziej przeszkadza mi to, że są zazwyczaj pisane zgodnie z szablonem i często powielają informacje z cv, a tych, na których mi najbardziej zależy, zwykle nie odnajduję. Jeśli więc chcę upewnić się czy kandydat posiada dane kwalifikacje lub będzie, przykładowo, gotowy do pracy w niestandardowym wymiarze czasu pracy, pytam o to w formularzu rekrutacyjnym. Formularze rekrutacyjne są coraz bardziej popularne i kandydaci przywykli, że poza dołączeniem pliku cv muszą odpowiedzieć na dwa lub trzy pytania. Czasami celem listu jest zaangażowanie kandydata już na początku procesu rekrutacji, ponieważ dostajemy dziesiątki, jeśli nie setki aplikacji, z czego wiele osób później nie wie na jakie stanowisko aplikowało oraz dlaczego chce pracować w danej organizacji. Zamiast prosić każdego kandydata o przygotowanie dodatkowego dokumentu w formie listu motywacyjnego, możemy po wstępnej selekcji poprosić wybranych kandydatów o wykonanie zadania bądź przygotowanie dodatkowego dokumentu. Takie rozwiązanie sprawdza się znakomicie, bo sprawdza motywację kandydata (nie każdy odeśle zadanie domowe) i powoduje wzrost jego zaangażowania w rekrutację, bo wykonał dodatkową pracę.
A może masz zupełnie inne spostrzeżenia? Chętnie poznam Twoje stanowisko.
Pełna zgoda. Prawda jest taka, że z jednej strony, listy są pisane przez kandydatów na podstawie gotowych szablonów, zmieniany tylko nagłówek, nazwa stanowiska, reszta się zgadza, niezależnie od tego na co aplikują: zaangażowanie, chęć rozwoju itp.
Jednak z drugiej strony, listy są też rzadko czytane przez rekruterów Powiedzmy sobie szczerze przy rekrutacji gdzie jest kilkadziesiąt albo i klikaset aplikacji, kto ma czas lub chęci czytać te listy.