Rynek benefitów, które pracodawcy mogą zaoferować swoim pracowników stale rośnie. Karta sportowa czy opieka medyczna są już standardem, a pracodawcy szukają coraz to bardziej wyszukanych form motywowania pracowników. Taka sytuacja nie powinna dziwić, w końcu firmy robią teraz naprawdę sporo, aby się wyróżnić i zwrócić uwagę odpowiednich kandydatów. Same określenia „atrakcyjne wynagrodzenie” czy „możliwość rozwoju” zdecydowanie straciły na wartości. Co więc zrobić, aby odpowiedzieć na potrzeby pracowników?

Masaż i joga tak, ale..

Jeszcze parę lat temu benefity pracownicze były luksusem – tylko duże organizacje mogły sobie pozwolić na zaoferowanie czegoś więcej niż terminowa wypłata wynagrodzenia. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej – pracodawcy oferują pracownikom naprawdę sporo i kiedy czytam o naprawdę wyszukanych benefitach, zastanawiam się czy rzeczywiście spełniają one swój cel. Masaż w pracy, joga, jazdy konne czy wysokobudżetowe integracje mają sens przecież tylko wtedy, gdy pracownicy mają zaspokojone podstawowe potrzeby. Jeśli bowiem potrzeby niższego rzędu (kiedy cofniemy się do piramidy potrzeb Maslowa) albo tzw. czynniki higieny (zgodnie dwuczynnikową teorią Herzberga) są spełnione, wtedy dopiero możemy mówić o motywowaniu pracowników. Bez tego ani masaż ani osobisty trener nie będzie motywował, a powodował frustrację i niezadowolenie. Co warte dodania, nasze benefity powinny odpowiadać potrzebom naszych pracowników, dlatego warto pytać ich czego tak naprawdę oczekują. Może się bowiem okazać, że wcale nie joga, a możliwość bardziej elastycznego czasu pracy będzie w danej firmie pożądana.

Zaliczka niekiedy ratuje sytuację  

Dziś chcę Wam opowiedzieć o rozwiązaniu, które, w mojej opinii, jest odpowiedzią na potrzeby pracowników, bo jak wynika z badań aż 15% pracowników regularnie, czyli co miesiąc, prosi o wcześniejszą wypłatę wynagrodzenia. Sama pamiętam sytuacje, kiedy jako początkująca studentka ledwo wiązałam koniec z końcem, a do wypłaty było daleko. Nie miałam wyjścia i niekiedy musiałam prosić swojego pracodawcę o zaliczkę na poczet wynagrodzenia, ale pamiętam też, że było to dla mnie bardzo trudne. To proszenie wiązało się bowiem ze stresem i wyjściem poza moją strefę komfortu. Sytuacji nie ułatwiał fakt, że byłam po prostu młoda i nikt wcześniej nie przygotował mnie na taką sytuację. Odpowiedzią na podobną sytuację do mojej wtedy jest produkt, który nazywa się Zaliczkomat. Już sama nazwa sporo mówi, jednak kiedy poczytamy o tym narzędziu okazuje się, że jest to coś, co ułatwiłoby mi życie te kilkanaście lat temu.

Zaliczkomat wspiera pracodawcę i pracownika

Idea zaliczkomatu polega na zautomatyzowaniu procesu wypłacania zaliczek na poczet wynagrodzenia. Dzięki temu narzędziu pracodawcy nie muszą każdorazowo dokonywać przelewów poszczególnym pracownikom. Zaliczkomat jest aplikacją, która umożliwia zdalne przekazanie na wskazane konto zaliczki. Można więc za pomocą smartfona w szybkim czasie zasilić swój rachunek. Warto przy tym pamiętać, że to pracodawca ustala maksymalną wysokość zaliczki i od jego uznania zależy kwota, którą pracownik może wcześniej otrzymać. Dzięki temu ograniczyć można sytuację, w której w dniu wypłaty pracownik nie otrzyma w ogóle wynagrodzenia, bo całość przekazał na swoje konto wcześniej. Dodatkową funkcjonalnością Zaliczkomatu jest możliwość sprawdzenia kwoty wynagrodzenia, która w danym miesiącu nam przysługuje i monitorowania, ile pieniędzy, po wypłaceniu zaliczki, otrzymamy w dniu wypłaty.

Być może, czytając ten tekst, zastanawiacie się nad zasadnością wprowadzania zaliczek. Ja sama jestem zwolenniczką racjonalnego wydawania pieniędzy i planowania swoich wydatków. Czasami jednak znajdujemy się w sytuacjach niestandardowych i potrzeba otrzymania pieniędzy jest pierwszoplanowa. Zamiast korzystać z karty kredytowej czy szybkiej pożyczki, która jest wysoko oprocentowana możemy skorzystać z zaliczki, która jest dla nas bezkosztowa. Ciekawa jestem czy ktoś z Was korzysta z Zaliczkomatu i może podzielić się swoim doświadczeniem.

Udostępnij:
Autor wpisu: Ula Zając-Pałdyna
Założycielka HR na obcasach, właścicielka agencji doradztwa personalnego, prawniczka pisząca doktorat z zarządzania.