Mam wrażenie, że gdziekolwiek się nie ruszę, tam słyszę, że mamy rynek pracownika. Na każdej konferencji, wydarzeniu branżowym, w co drugiej rozmowie z klientem i koleżanką po fachu. Spoglądam w prawo – rynek pracownika, zerkam w lewo – to samo. Rekruterzy mają używanie, a że jako naród lubimy sobie narzekać, to teraz mamy ku temu doskonałe warunki. Kandydaci nie przychodzą na spotkanie? No tak, rozwydrzyli się i nie szanują pracodawców. Nie odpisują na LinkedInie? Skandal! W ostatniej chwili rezygnują z procesu rekrutacji? W głowach się poprzewracało..